Pieczenie chleba z mąki zmielonej w młynie na Słoku

   Żadna dziewczyna nie wyszła za mąż jak nie umiała upiec chleba. W naszym domu mama raz w tygodniu piekła około sześciu bochenków chleba. Chleb piekło się z reguły w sobotę by był świeży na niedzielę. Pieczeni chleba zajmowało sporo czasu. Rano mama rozrabiała zakwas w dzieży, musiał być w ciepłym żeby zaczął rosnąć, następnie odmierzała odpowiednią ilość mąki i ciepłej wody oraz soli na sześć bochenków chleba. Bardzo starannie wyrabiała ciasto ,następnie przykrywała ścierkom i odstawiała w ciepłe miejsce na około godzinę. 
W tym czasie trzeba było rozpalić w piecu dobrym drewnem, drewno musiało się dobrze wypalić żeby zostały tylko węgielki. Następnie resztki ognia wymiatano pomietłem umoczonym w wodzie by wymieść resztki ognia. Jeżeli chciało się sprawdzić czy piec jest nagrzany trzeba było posypać troch mąki , jezeli mąka się spalila to trzeba było jeszcze poczekać by piec trochę wystygł.  
W tym czasie były formowane bochenki chleba i wkładane do słomianych koszyczków , w tych koszyczkach tez chleb musiał troch urosnąć. Następnie smarowano chleb wodą wkładano na łopatę i wsadzano do pieca. Po półgodzinie chleb musiał być przesadzony to znaczy wyjmowano chleb z pieca  zmieniając kolejność ten który wsadzany był pierwszy trafiał do pieca jako ostatni. Chleb musiał być jeszcze w piecu około godziny. Bardzo często przy takim pieczeniu chleba piekło się ciasto drożdżowe na niedzielne śniadanie. chleb po wyjęciu z pieca musiał wystygnąć tez przykrywano go ścierką.
H. Bęczkowska



Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Młócenie zboża