Posty

Wyświetlanie postów z styczeń, 2017
Cdn.o Babce Felisce. Przy opise niktórych osob będę pisła używaląc przezwisk o ktore nikt w naszej wiosce się nie obrażał. Ona była bliską naszą sąsiadką i idąc do kościółka przychodziła do Mamusi po kwiatki żeby ustroić ołtarz. Nieraz zabierała mnie do pomocy. Jej syn Jan był wiele lat sołtysem a myśmy nazywali go "szycha".Nie umiem sobie wyobrazić innej osoby ,która mogłaby lepiej zaopiekować się kościólkiem. Moje dziecństwo przypada na okres kiedy we wsi nie było pradu.Oprócz kościołka był cmentarz. Był taki zwyczaj,że we Wszystkich Świętych  kiedy następował zmrok palono duże ognisko przed cmentarzem a potem szliśmy do kościołka na różaniec. Światlo ze świec było skąpe i moja wybrazia zaczynała działać. Wydawało mi się,że wszystkie dusze przyszły z nami  z cmentarza i za skarby świata nie puściłabym Mamusi ręki albo chociaż rękawa jej płaszcza. Wspomnę tu jeszcze wnuczkę Babki Tereskę z którą pasałyśmy krowy (pastwiska blisko siebie).Terska zaraziła mnie czytani
Dzięki za zdjęcie kuzyna. Jestes super ,jutro będę pisać dalej bo dziś brakuje mi weny.
Obraz
Witaj serdecznie co tam porabiasz bo Cię nie widać i nie słychać. Jestem zmuszona trochę Tobie poprawić humor. Przesyłając piękną zimę i zamarzniętego wróbelka. Pozdrawiam↛⇶
Obraz
Zdjęcia kolegów
Obraz
Dziś wyślę zdjęcia moich koleżanek i kolegów.
Hej,Blogereczko. Rozpoznalam na zdjęcisch wszystkich . Nie wiesz jak to miło jest ,gdy ktoś jeczcze pisze. Miałam długą przerwę ,bo się zniechęciłam, nikt sie nie odzywał. Postaram się pisać częsciej . Opisana wigilia przez HELENKĘ była bardzo podobna w moim domu. Jedną  z  ciekawszych miszkańcow była Feliksa Frukacz zwana przez wszystkich Babką Feliską.W naszej wsi prawie każdy miał przezwisko 'teraz to się nazywa "ksywa". Otóż Babka Feliska była bardzo pobożna . Jej nic nie mogło przeszkodzić w pójściu do kościoła, w każdą niedzielę jak wyszła rano to wracała po nieszporach. Maja Mamusia mówiła ,że szła bez żadnego posiłku. Nieraz odprawał ksiądz w naszym kościołku którym opiekowała sie Babka Feliska.Ona miała klucze i dbałao prządek.W maju odprawiała nabożeństwo majowe ,a w pazdzierniku różaniec.Idąc do kościła zachęcała innych.Muszę przyzmnać ,że do dziś został mi nawyk chodzenia na te nabożeństwa.Były też różne wpadki. My jak to dzieci w maju narwało się szcz
Obraz
Witam serdecznie pragnę dziś opisać jakie u nas były piękne zimy Śniegu było bardzo dużo i był taki zamarznięty, że chodziło się nie nie wpadając. Najpiękniej wyglądał nocom kiedy księżyc świecił. Na niebie pełno gwiazd i pod nogami iskrzący się śnieg, idąc to tak skrzypiał pod nogami. W okół głucha cisza tylko ten iskrzący  śnieg i  z pod nóg i z pod nóg wydobywały się różne melodie  w zależności ile osób szło i jakie mieli obuwie. Drogi były zasypane jeżdziło się saniami, które ciągnął koń.Bardziej bogatszy gospodarz miał ładne sanie, na przodzie sani były dwa miejsca gdzie siedział gospodarz z tyłu były trzy miejsca ale zwykle siadało więcej. Tata woził nas nieraz do szkoły mama grzała nam cegły owijała w jakiś towar lub stary swetr my siadaliśmy byliśmy przykrywani derką i tak się jechało. Do szkoły było 6 km.Wychodziliśmy parę minut po szóstej  rano a wracało się gdzieś o siedemnastej, to zależało ile się jeszcze górek po drodze zaliczyło. Pamiętam żeby było ciepło
Nadchodzi czas na dalsze wspomnienia wigilia zbierała się cala rodzina, mama zajmowała się gotowaniem  w kuchni my natomiast ubieraniem choinki i przystrajaniem stołu natomiast tata oprzątkiem zwierząt. Musiały być napojone i najedzone bo o północy przemawiały ludzkim głosem, ale żeby tego nie słyszeć co te zwierzęta wygadywały na swoich gospodarz to gospodarze udawały się o północy na pasterkę. Stół musiał być przykryty białym wyprasowanym obrusem a pod stołem był snopek słomy i siano zapach tej słomy i siana brakuje mi dzisiaj. Dzieci wyglądały pierwszej gwiazdki aby zasjąć do wieczerzy. Na centralnym miejscu a talerzu przykrytym białą serwetką był opłatek. na stole znajdowały się pyszne pachnące dania. Zapach pieczonych suszonych grzybów których używano do kaszy, i zapach suszonych gotowanych owoców z kompotu, który się piło przez całą wigilię jest chyba niezapomniany przez całe życie. Wigilię rozpoczynał ojciec modlitwą wszyscy musieli stać i oddać hołd świętom. Na
O Boże !nareszcie ktoś pisze. Musiałabym dokończyc wspomnienia o szkole ale wrócę innym razem,terazo świętach. Ważna była pasterka na którą szło się do kościoła do Łękińska ,a zimy były mrozne. Nieraz przychodziła do nas po wigilii moja krzesna Zofia Szymańska z mężem spiewaliśmy kolędy a potem szliśmy na pastrkę. Choinka była zawsze żywa i wystrojona czym tylko sie mialo i najbardziej lubiłam świeczki na ktore trzeba bylo uważać żeby nie spalić choinki. W szkole mieliśmy organizowaną choinkę połączoną z występami a i był Święty Mikołaj którym nieraz była moja Mamusia. Paczuszki też były. A propos,w Bełchatowie byłam.
Obraz
Witam serdecznie jak tam po świętach czy byłaś w Bełchatowie. Ale co to za święta bez naszej kochanej Woli Grzymalinej gdzie w każdym domu pachniała zielona choinka jeżeli nie było  jej gdzie postawić to ojciec wieszał przy suficie. Była to kara dla dzieci bo bo choinka ubrana była w cukierki, pieczone ciastka i jabłka/ własnoręcznie robione łańcuchy parę bombek i świeczki które trzeba było zapalać,więc często choinka już we wigilię się spaliła. Po świętach na choince jeżeli się nie spaliła zostawał łańcuch, bobki i papierki po cukierkach. Pamiętam, że jednego roku brat Kazik łasuch na cukierki wstał w nocy i zaczął myszkować na choince za cukierkami w pewnej chwili wielki rumot choinka urwała się od sufitu i wszystko zostało zdemolowane,ojciec w stał i bez słowa wyrzucił ją na podwórko  na śnieg U nas było już po świętach. Bardzo wiele  różnych przygód było związanych ze świętami. Bo teraz dzieci mają cukierków ile chcą i jakie chcą nie zawiesza się ich na choince.