Posty

Wyświetlanie postów z kwiecień, 2017
Święta Wielkanocne Drugi dzień św. Wielkanocnych inaczej  lany poniedziałek, wczesnym rankiem jezdzili kawalerowie z pompą  tam gzie były panienki wrzucali pompę do studni i cały dom oblewali wodą. aż nie wyszła panienka która musiała dać buzi a jej ojciec musiał dać jakiś napiwek. Jednego roku przyjechali na nasze podwórko bo ja miałam starszą siostrę panienkę. tak zalali nam cały dom że aż woda płynęła w mieszkaniu a siostra nie chciała wyjść. Mieliśmy wtedy dużo sprzątania i suszenia. Był też zwyczaj polewania sąsiadów, my jako dzieci braliśmy wodę i szliśmy polewać otrzymywaliśmy za to ciasto lub drobne pieniążki. W pewnym roku wiedzieliśmy, że sąsiadka wyjechała z dziećmi do rodziny a sąsiad jest w domu sam więc postanowiliśmy zrobić sąsiadowi śmigus dyngus. Spora grupa nas się zebrała był bardzo ciepły dzień, wpadliśmy   na podwórko opanowując studnie z wodą. w tych czasach nikt nie miał wody w kranie. Sąsiad nie był przygotowany na taki atak wodno terorystyczy nie miał w dom
                           Wspomnienie z najmłodszych lat   Miałam wtedy około 3 lat  obraz ten jest w pamięci do obecnej chwili, było czerwcowe popołudnie wyszła nieduża chmura i piorun uderzył w zabudowanie sąsiada. W tedy nie było straży pożarnej na każde zawołanie sami sąsiedzi musieli gasić pożar czyli kto żyw brał z domu wiadra i szedł gasić. Jena osoba czerpała wodę z studni lano do wiaderek a następnie osoby ustawione w szpaler podawały wiadra i polewano ogień. Ale  za czym zaczęto akcję gaśniczą musiał być wyprowadzony żywy inwentarz żeby nie ucierpiał natomiast gospodyni musiała wynieś z domu najceniejsze  żeczy, były to przeważnie pierzyny oraz dokumenty. Jaką ja wtedy rolę odegrałam była u nas kuzynka z Łodzi starsza od nas więc powsadzała nas na strych żebyśmy nie zeszli odstawiła drabinę, choć to był dom drewniany kryty słomą. A poszła gapić się na pożar. Obraz ten jest w mej pamięci widziałam wtedy jako małe dziecko moment uderzenia pioruna i kłęby dymu i ognia.