Młócenie zboża


Każdy gospodarz w Woli Grzymalinej hodował jakieś zwierzęta. Przeważnie były to konie, krowy i świnie. Do hodowli zwierząt konieczne było zapewnienie odpowiedniej ilości paszy. Z reguły każdy rolnik kilka hektarów swojego pola obsiewał zbożami z którego  produkował pokarm dla zwierząt. Gdy zboże dojrzało na polu, musiało być skoszone, związane w snopy, ustawione w mendle, a gdy odpowiednio wyschło, wtedy było zwożone do stodoły i częstokroć wypełniało całe 2 sąsieki w stodole od spodu aż po kalenicę dachu.

Ręcznie związany za pomocą porwósła snopek zboża 
                                         Snopy musiały być ustawione pionowo w postaci mendli



Jesienią lub zimą zboże musiało być wymłócone. W Woli Grzymalinej, w czasach gdy jeszcze funkcjonowało Kółko Rolnicze można było korzystać z własnej młocarni, w późniejszym czasie sprzęt do omłotów był sprowadzany z Kucowa, przeważnie była to młocarnia typu „Warmianka”, prasa do słomy typu „Kuna” i silnik spalinowy. 

                                                        Młocarnia "Warmianka"
                                                                 Prasa typu "Kuna"

Aby przystąpić do młócenia zboża należało zapewnić przynajmniej 8-10 osób do pracy przy omłotach. Z reguły w żadnym domu nie było tyle ludzi do pracy, więc korzystało się z pomocy sąsiadów, oczywiście należało sąsiadowi odpracować wtedy, gdy u niego było młócone zboże. Pierwszą czynnością po wprowadzeniu młocarni do stodoły było tzw. trepowanie. Polegało to na podbudowaniu młocarni na specjalnych podporach (trepach) na sztywno tak, aby młocarnia nie stała na kołach, bo wtedy byłaby niestabilna i mogłaby się przemieszczać podczas pracy.
                                              Tzw. trepy do podbudowania młocarni



Następnie należało ustawić w odpowiednim miejscu i zatrepować prasę do słomy po wcześniejszym zamontowaniu i odpowiednim naprężeniu pasa transmisyjnego. Prasa do słomy była napędzana z wału młocarni za pośrednictwem pasa o długości kilku metrów, a młocarnia była napędzana z silnika spalinoweg. Należy w tym miejscu wspomnieć, że wcześniejsze omłoty odbywały się bez użycia prasy. W takim przypadku musiało być zatrudnionych przy omłotach jeszcze dodatkowo 3-4 osoby, gdyż słoma musiała być na miejscu powiązana w snopy za pomocą tzw. powróseł. Powrósło to garść słomy poskręcana tak, aby można było wiązać nią snopy. 
Tak się robiło kiedyś porwósła, w czasach, gdy nie było jeszcze urządzeń, które wiązały snopy za pomocą sznurka

Gdy już młocarnia i prasa do słomy były zatrepowane, wtedy należało ustawić i zakotwiczyć silnik spalinowy oraz zamontować pas na koła pasowe silnika i mocarni. Z reguły młocarnie były napędzane jednotłokowymi silnikami wysokoprężnymi produkcji Wytwórni Silników Wysokoprężnych Andoria w Andrychowie typu 1HC 102 o mocy 15 KM, lub S-320 o mocy 18 KM. 
                                                        Silnik spalinowy typu 1HC 102
                                                       Silnik spalinowy typu S-320




Silnik był odpalany za pomocą korby, dodatkowo kilku mężczyzn pociągało za pas transmisyjny napędu młocarni, aby ułatwić rozruch silnika. Należało pamiętać o tym, aby podczas pracy nie zabrakło paliwa, bo wtedy silnik się zapowietrzał i było pół godziny przestoju na jego odpowietrzenie. Układ chłodzenia w silniku był dosyć prymitywny, po kilku godzinach pracy woda w silniku potrafiła się zagotować ku radości dzieci, które w zbiorniku wodnym silnika gotowały jabłka. Gdy młocarnia została wprawiona w ruch, każdy zajmował przydzielone mu stanowisko. Przynajmniej dwie albo trzy osoby wchodziły po drabinie do sąsieka. Ich zadaniem było za pomocą dwuzębnych wideł na długim kiju podawać snopy zboża na młocarnię, Początkowo praca była dosyć lekka, bo snopy były wyżej od młocarni, ale z czasem, gdy słomy w sąsieku ubywało, snopy były podawane coraz wyżej i praca była coraz bardziej uciążliwa. Na młocarni przebywały z reguły dwie osoby, zadaniem jednej z nich było odbieranie snopów podawanych z sąsieka, odwiązywanie powrósła (ewentualnie przecinanie nożem sznurka) i przekazanie luźnego snopka do tzw. puszczacza. Zadaniem puszczacza było rozluźnienie snopka i równomierne wprowadzenie go do wnętrza młocarni tak, aby młocarnia pracowała równo i nie było nadmiernego szarpania. We wnętrzu maszyny słoma jest oddzielona od ziarna i zostaje skierowana do prasy, która za pomocą podwójnego sznurka związuje snopy. Tymczasem ziarno zostaje skierowane do wialni i na sita, dzięki temu oczyszczone ziarno trafia do worków, a plewy za pomocą wentylatora rurami zostają wydmuchiwane na zewnątrz stodoły. Kolejne 2 osoby zajmowały się odbiorem snopków słomy ( już bez ziarna) z prasy i układaniu ich poza stodołą. Po zakończeniu omłotów, gdy sąsiek był już opróżniony należało tam pownosić z powrotem słomę. Z przodu młocarni, od strony silnika napędzającego były zamocowane worki na ziarno. Gdy worek się napełnił, należało go zawiązać sznurkiem i zanieść w odpowiednie miejsce, najczęściej na strych domu, zajmowały się tym przeważnie 2 osoby. Bardzo ważną rolę pełnił tzw. omłotowy. Do jego zadań należała kontrola poprawności pracy całego zestawu. Zdarzały się często jakieś problemy, typu: spadały pasy od napędu młocarni lub prasy, zapychały się rury odprowadzające plewy, prasa wiązała snopki tylko na jeden sznurek, albo nie wiązała wcale itp. defekty. Wtedy wkraczał do akcji omłotowy i naprawiał usterkę. Musiała to być osoba, która się na tym zna. Z reguły przy każdej usterce powinno się unieruchomić maszynę, w praktyce naprawy były często dokonywane podczas ruchu maszyny, co było bardzo niebezpieczne i dochodziło czasami do groźnych wypadków. Po wymłóceniu zboża, wniesieniu słomy do sąsieka gospodarz zapraszał wszystkich do domu na poczęstunek, zakrapiany umiarkowaną dawką alkoholu, po czym pracownicy rozchodzili się do swoich domów, maszyny następnego dnia wędrowały do kolejnego gospodarza i wtedy należało sąsiadom odrobić wykonaną pracę. Zdarzało się, że jeszcze w Woli Grzymalinej przed wysiedleniem jako 15-latek brałem udział przy młóceniu zboża. Lubiłem to, bo chociaż to była ciężka praca, to zawsze zdobywało się jakieś nowe doświadczenie, zawsze bardzo lubiłem wszelkie maszyny rolnicze i do dzisiaj mi to pozostało. W latach 90-tych, gdy było coraz więcej kombajnów już tylko ci, którzy mieli własne młocarnie młócili zboże we własnym zakresie, a pod koniec ubiegłego wieku i to stało się nieopłacalne. Ostatni raz byłem przy „młocce” bodajże w roku 1999.  
Taka to była ciężka praca po to tylko, aby oddzielić ziarno od słomy, zgodnie ze słowami, które Adam usłyszał od Boga: „W pocie czoła będziesz spożywał chleb”.
Wesołych Świąt Bożego Narodzenia i wszelkiej pomyślności w nowym 2019 roku życzę wszystkim.
Jarek

https://youtu.be/SXwINOqHOm4
https://youtu.be/cyZkooLXaw8

https://youtu.be/RfO4uyQWTrk




Komentarze

  1. Piekne ,rzeczowe i percyzyjne opracowanie,dodam tylko ze pamietam mlockarnie ,ktore mlocily zboze na brudno tzn. ziarno bylo razem z plewami. Po takim omlocie trzeba bylo w wialniach oddzielac zboze od plew .Wialnia byla pruszana korbka ktora poruszly rece gopodarza. Zosia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taka wialnia, która pamięta doskonale Wolę Grzymaliną zachowała się u mnie do dnia dzisiejszego. Kiedyś zrobię jej zdjęcia i wrzucę na bloga.
      Jarek

      Usuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  4. Pamiętam te snopki, i maszyny z dawnych lat :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Pamiętam jak byłam dzieckiem żniwa itd. To były super wakacje, teraz to sa kombajny i maszyny, nawet nie wiedziałam że jest takie coś jak antywylęgacze http://mysnet.pl/2020/04/antywylegacze-kiedy-i-dlaczego-sie-je-stosuje/ . Warto poczytać, pewnie takie informacje sie przydadzą.

    OdpowiedzUsuń
  6. Do wiązania snopków bardzo dobrze się nadaje żyłka murarska. Ja stosuję ten patent z powodzeniem. Oczywiście pod warunkiem, że się praktykuje ręczną robotę na gospodarstwie.

    OdpowiedzUsuń
  7. A jakieś konkretne informacje związane z ochroną zboża? Może stworzyć jakis ciekawy artykuł na ten temat? Na stronie http://modulartech.pl/3-choroby-grzybicze-ktore-najczysciej-atakuja-uprawy-zboz/ można szukać zaskakujących informacji i myślę, że mogą się one przydać jak najbardziej wielu osobom.

    OdpowiedzUsuń
  8. Faktycznie bardzo ciekawie napisane. Czekam na więcej.

    OdpowiedzUsuń
  9. Dzięki mechanizacji rolnictwa, żniwa są dużo mniej pracochłonne niż kiedyś.
    https://kuplike.pl/blokada-na-instagramie/

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga