Posty

Wyświetlanie postów z luty, 2017
Szkoła w Łękinsku byla koszmarna,ja najbardziej nie lubiłam zimy,bo wtedy chodziło się pieszo wychodzło się ciemno i przychodzło cimno. Nieraz udało nam się wrócić autobusem. W lecie jezdziliśmy rowerami tylko nie każdy miał, ja miałam bo mój Tatuś umiał poskładać z rożnych starych części rower .W zimie jak były dobre drogi to Tatuś przyjeżdżał po mnie rowerem. Pamiętam zimę 1962 ,1963 która była bardzo mrozna i śnieżna. Był chyba styczeń  okropna zawierucha ,śnieg ,mróz wracjąc ze szkoły szliśmy dwa kroki do przodu jeden do tyłu tak wiało.Silniejsi dawali radę słabsi brnęli wolniej. Mój kochany Tatuś wyszedł po mnie i pomógł nam,bo była nas grupka ,wrócić. Potem była przymusowa przerwa ,bo drogi były nieprzejezdne.W tych latach byla przerwa świąteczna w szkole i nie bylo już żafnych ferii. Cdn.
Dzis wróce do naszych nauczycieli. Państwo Wlazlowscy po 3 latach odeszli wzwiazku z awansem PanaWlazłowskiego, ktory zostal przeniesiny do oświaty wBelchatowie , a Pani Wlazloska zostala kierowniczką przedszkola też w Bełchatowie.Musze się przyzać,ze  tęsknilam za nią.Nauczyciele mieszkali w budynku szkoły. Po Panstwie Wlazłowskich przyszło małżeństwo Owczarkow. Nasza szkola miała 5 klas. Do 6 i 7  klasy chodziliśmy do zbiorczej szkoły w Łękińsku to był koszmar. Były tam dzieci z Łękińska, Woli Grzymaliny, Wolicy ,Czyżowa i Piaskow. Tam już bylo więcj nauczycieli.W szóstej klasie był kierownikiem Pan Jabłonski uczył jezyka rosyjskiego i powiadał że jest bolszewnikiem z krwi i kości. Nie chodził do kościoła co na wsi było ewenementem. Gdy byłam w pierwszej klasie nakazał zdjąć krzyże w szkole i zakazał nauczania religii w szkole.Niektórzy mieszkańcy Łekińska bronili krzyża i  doszło do przepychanek ,a jeżeli fobrze pamiętam to i aresztowano ich. W siódmej klasie była zmiana kirow
                            Moja wieś Przyszłam na świat jako drugie dziecko w rodzinie było nas razem pięcioro rodzeństwa. Mieszkaliśmy na małej wiosce pięknym malowniczym miejscu na ziemi, gdzie byli normalni pracowici ludzie. Nasze i jeszcze kilka gospodarstw było oddalone od wioski., Byliśmy otoczeni wokół polami pełnych zbóż i pięknymi lasami w których było bardzo dużo grzybów, jagód, poziomek borówek, jeżyn . Te dobrodziejstwa lasu były pomocne w przetrwaniu zimy, dużo się suszyło robiło przetworów. Natomiast na polu sadziło się warzywa takie jak kapustę którą kisiło się w beczkach groch, buraki, marchew. W tych czasach nie było sklepów gdzie można było kupić.Najbliszy sklep był oddalony od domu jakieś dwa kilometry w którym znajdowały się podstawowe rzeczy cukier mąka i nie mogło braknąć nafty do lampy, światło dotarło do nas w latach siedemdziesiątych Każda gospodyni musiała zadbać o wyżywienie rodziny sama piekła chleb robiła masło, twarogi ale to była naprawdę zdrowa żywn