Kończy się karnawał ,czyli ostatki.
Był taki zwyczaj w tych ostatnich dniach ,że chodzili
przebierańcy.Były rożne potacie ,mnie najbardziej 
podobał się diabeł który był najczęsciej złosliwy  i
dokazywał poszturchując domownikow widełkami.
Śpiewali składali życzenia za co dostawali rozne podarki
od gospodarza. Niektorzy ich niewpuszczali.
Wspomnę jeszcze nadleśnictwo które było w naszej wsi.
Moja sąsiadka Alina Zaremba zdomu Frukacz pracowała
 jako księgowa ponad 30 lat.Wszystkim zarządzał
nadleśniczy ktorzy się co jakiś czas zmieniali.
Wiele lat leśniczym był Pan Andryszak  i Pan Misiak Kazimierz.Był to bardzo dobry człowiek.
Jak coś nie go zdenerwowało krzyczał ale nikomu nie
zrobił krzywdy.
Zdarzyło się ze krzyczał na mojego Ojca  i ze złości rzucił
czapkę na ziemię wiec mowię do niego Panie Misiak rzuca
Pan orlem.Podniósł  i mówi do mnie , toż to wrona a orzeł to ma koronę.Był to czas komuny i ja jako nastolatka dostałam
piękną lekcje.cdn

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Młócenie zboża