Jacek Karpiński
No i wiadomo o kogo chodzi, bo już tytuł podpowiedział.
Drugim ze wspomnianych wcześniej Powstańców Warszawskich jest Pan Jacek
Karpiński, niezwykły człowiek, a jednocześnie prawie całkowicie zapomniany.
Jacek Karpiński nie jest związany z Wolą Grzymaliną, chociaż te okolice pewnie
dobrze znał, bo w 1946 roku zdał maturę w Radomsku gdyż właśnie tam uczęszczał
do szkoły średniej. Urodził się 09 kwietnia 1927 r. w Turynie. Jego ojciec był
znanym i cenionym konstruktorem lotniczym, matka była lekarzem. Talenty Jacka
Karpińskiego do techniki były widoczne już we wczesnym dzieciństwie. Kiedy w
wieku 7 lat czyścił gaźnik w samochodzie ojca, zagadał do nich sąsiad:
- panie inżynierze,
syn panu samochód psuje
- on go nie psuje,
tylko naprawia – odpowiedział ojciec.
Jacka Karpińskiego nigdy nie interesowały rzeczy łatwe,
zawsze stawiał sobie poprzeczkę na najwyższym pułapie. Zawsze towarzyszyła mu
chęć wymyślania rzeczy, których jeszcze nikt nie wymyślił.
W czasie wojny
sfałszował swoją metrykę urodzenia, dołożył sobie 2 lata po to aby mu pozwolili
walczyć z niemieckim okupantem. Był żołnierzem Szarych Szeregów w batalionie
„Zośka”, trzykrotnie odznaczony Krzyżem Walecznych. W Powstaniu Warszawskim
walczył w plutonie „Alek” razem z poetą Krzysztofem Kamilem Baczyńskim.
Baczyński zginął w pierwszym dniu Powstania, a Jacek Karpiński drugiego dnia
Powstania został ciężko ranny w kręgosłup i przez wiele lat miał problemy z
poruszaniem, początkowo był całkowicie sparaliżowany. Po wojnie zmagał się ze
swoim kalectwem, ale był niezwykle uparty i konsekwentnie dążył do odzyskania
zdrowia. Bardzo lubił wędrować po górach. Na jedną z wypraw wysokogórskich
wybrał się podpierając się dwoma laskami a powrócił z jedną, na kolejną wybrał
się z jedną laską, a powrócił o własnych siłach.
Studiował na Politechnice
Łódzkiej i Politechnice Warszawskiej. Na początku lat 50-tych skonstruował
automatyczny nadajnik krótkofalowy, a w roku 1957 nowatorską , złożoną z 650
lamp elektronowych maszynę do przepowiadania pogody, w 1959 roku skonstruował
pierwszy na świecie tranzystorowy analizator równań różniczkowych. Następnie
Karpiński jako jedyny Polak został zgłoszony do Konkursu Młodych Talentów
Technicznych UNESCO, gdzie otrzymał wraz z pięcioma innymi konstruktorami z
całego świata stypendium rządu USA. Spytali go gdzie chciałby odbyć staż.
Wybrał Harvard jako najlepsze laboratorium komputerowe na świecie. Po powrocie
z USA założył w Polskiej Akademii Nauk Laboratorium Sztucznej Inteligencji. W
roku 1965 zaprojektował i wykonał perceptron, jedno z pierwszych na świecie
urządzeń potrafiących uczyć się, rozpoznawać i klasyfikować obrazy i znaki.
Perceptron okazał się sensacją, niestety za czasów nieboszczki komuny takie
inicjatywy były żle postrzegane, tym bardziej, że ich pomysłodawcą był człowiek
z AK-owską przeszłością.
- panie Jacku, mam z
panem kłopoty – mawiał dyrektor Instytutu Podstawowych Problemów Techniki –
ciągle pan coś majstruje, potrzeba panu
dolarów na zakup jakichś urządzeń, niech pan popatrzy na swoich kolegów, którzy
do pracy potrzebują tylko kartki i ołówka.
Po tym wydarzeniu przeniósł się do Instytutu Fizyki
Doświadczalnej na Uniwersytecie Warszawskim, gdzie we współpracy z siedmioma
osobami skonstruował komputer KAR-65. Wykonywał on 100 tysięcy operacji na
sekundę, trzy razy więcej, niż gigantycznych rozmiarów komputer Odra zakładów
Elwro, który był 30 razy droższy. Następny, jeszcze bardziej zaawansowany
komputer wyprodukowany w ilości kilkunastu sztuk komputer K-202 planowany był
do masowej produkcji.
Niestety towarzysze z Komitetu Centralnego PZPR nie
chcieli dopuścić do produkcji K-202 twierdząc, że taki komputer nie istnieje.
Niejaki towarzysz Wawerka na propozycję aby pojechał i zobaczył na własne oczy,
że to naprawdę działa odpowiedział, że nigdzie nie pojedzie, bo takiego
komputera nie ma. Produkcją K- 202 zainteresowali się Anglicy, ale Jacek
Karpiński był do tego stopnia patriotą, że pragnieniem jego było, aby jego
wynalazki były produkowane w Polsce. Skutek był taki, że dostał wymówienie z
pracy i kwadrans na opuszczenie z zakładu. Wyprowadzono go pod eskortą z
karabinami jako brytyjskiego szpiega. Na następne 6 lat wyprowadził się do
mazurskiej wsi gdzie wydzierżawił trochę ziemi, kupił 50 kurczaków, dwie
świnie, krowę i został rolnikiem. Mówił, że woli mieć do czynienia z
prawdziwymi świńmy, niż tymi ludzkimi.
Po przemianach demokratycznych 1989 roku wydawało się, że
dla takich ludzi jak Karpiński nastały złote czasy. Wystarczyłoby wprowadzać do
masowej produkcji jego wynalazki i sposób na biznes gotowy. Pierwszym projektem
był automatyczny czytnik pisma, który Karpiński chciał produkować w zakładach w
Szczytnie. Na rozruch potrzebował kredytu. BRE Bank zgodził się dać 870 tys. dolarów
w kilku transzach pod zastaw domu w Aninie, który był własnością córki Jacka
Karpińskiego Doroty. Po wypłaceniu pierwszej transzy (129 tys. dolarów) bank nieoczekiwanie odmówił wypłacenia
reszty. Ponieważ Karpińscy nie mieli nic innego do zastawienia, bank zażądał
zwrotu tego, co już wypłacił, niestety wszystkie zapożyczone fundusze poszły na
inwestycje, a zakład w Szczytnie gdzie miała być produkcja został zniszczony
popiwkiem i zbankrutował. Były zamówienia, ale nie było gdzie produkować. Jacek
Karpiński miał jeszcze kilka pomysłów, które zamierzał wdrożyć, niestety tonął
w długach, a banki nie chciały dawać nowych kredytów. Dom w Aninie, w którym
mieszkał Jacek Karpiński z córką, zięciem i wnukami został wyceniony na 350
tys. dolarów, a zlicytowany za 220 tys. złotych. Karpińscy na znalezienie
nowego mieszkania mieli 7 miesięcy. Nowy właściciel nie zamierzał tak długo
czekać i nie mogąc przejąć domu od razu przybył w obecności komornika i przejął
ogród a kilka minut później zdemontował bramę i ogrodzenie grożąc, że zamieni
im życie w piekło, po czym przybył z wielką piłą i wyciął wyhodowane w ogrodzie
przez Karpińskich wszystkie drzewa i krzewy porzucając je na tarasie. Jesienią
wynajęta przez nowego właściciela koparka mająca wykonać prace ziemne w
ogrodzie uderzyła wielką łyżką w narożnik domu rujnując pokój wnuczki
Karpińskiego. Podczas nieobecności Karpińskich nowy właściciel wynajął
spycharkę, która zrównała z ziemią ich dom. Tymczasem zdaniem nowego
właściciela dom zawalił się sam, a on właśnie przechodził obok kiedy to się
stało.
Taki los spotkał żołnierza Armii Krajowej, uczestnika
Powstania Warszawskiego, trzykrotnie odznaczonego Krzyżem Walecznych, gorącego patriotę
i genialnego wynalazcę
Jacek Karpiński zmarł 21 lutego 2010 r. we Wrocławiu. Jest
pochowany na cmentarzu ewangelicko-reformowanym w Warszawie. Cześć Jego
Pamięci.
Źródła;
- strona internetowa Zespołu Szkół w Gronowie - obecnie nieistniejąca
- www. spkalwaria.iap.pl
- wikipedia
Jarek
Ps. Z uwagi na wyjazd do dalekiej krainy w następny weekend mojego
wpisu na blogu nie będzie
Komentarze
Prześlij komentarz