Wola Grzymalina w wojnie polsko-bolszewickiej

 

W roku 1918  po wielu latach zniewolenia przez zaborców, Polska wreszcie odzyskała niepodległość. Ale początki wcale nie były łatwe. Granice państwa jeszcze nie do końca zostały ustalone. Nasza Ojczyzna musiała jeszcze ponieść wiele ofiar walcząc z Niemcami w Powstaniach Śląskich i Wielkopolskim. Jeszcze nie okrzepła krew Powstańców, a już pojawił się nowy wróg, tym razem na wschodzie. Bolszewicy postanowili uderzyć w kierunku zachodnim, aby opanować całą Europę. W tej wojnie Polska była niemalże całkowicie osamotniona. Zdecydowana większość państw Europy zachodniej wyraziło swoje poparcie po stronie bolszewickiej Rosji. Wsparcia udzielili nam tylko Węgrzy i częściowo Francja. Poniżej cytuję z Wikipedii sytuację polityczną w Europie podczas wojny Polsko-Bolszewickiej 1920 r.


Tło międzynarodowe[edytuj | edytuj kod]

Proradzieckie strajki w Europie Zachodniej[edytuj | edytuj kod]

W lipcu 1920 w wielu krajach Europy odbywały się strajki przeciwko wojnie w Polsce. Akcja była zorganizowana i koordynowana przez Komintern, który tworzył komitety wspierania Rosji sowieckiej w oparciu o komunistyczne frakcje partii socjaldemokratycznych i finansował potajemnie antypolską propagandę prasową. Robotnicy w Wielkiej Brytanii, we Francji, Czechosłowacji i Niemczech wierzyli, że w Rosji zrodziła się prawdziwa władza robotnicza, że zaczęły się realizować idee sprawiedliwości społecznej – sprawiedliwy socjalizm. Przez Europę biegło hasło: „Ręce precz od Rosji” oraz „Ani jednego naboju dla pańskiej Polski”. Robotnicy krajów zachodnich byli powszechnie przekonani, że Polska dobija „robotniczą sprawę”, utożsamianą ze sprawą sowiecką. Motywem strajków były również nastroje pacyfistyczne – niechęć do udziału w nowej wojnie (w obronie Polski) wkrótce po zakończeniu krwawej I wojny światowej.

12 sierpnia 1920 na konferencji związków zawodowych i Partii Pracy uchwalono rozpoczęcie strajku generalnego, jeśli rząd Wielkiej Brytanii nie zaprzestanie prowadzenia polityki propolskiej. Powołano Komitet Strajkowy, kierowany przez Ernesta Bevina. Jednocześnie Biuro Międzynarodowe Federacji Związków Zawodowych, będące filią II Międzynarodówki, poleciło swoim członkom, by przeforsowali embargo na dostawy amunicji do Polski[53].

Zajęcie Zaolzia przez Czechosłowację[edytuj | edytuj kod]

 Osobny artykuł: Wojna polsko-czechosłowacka.
(Masaryk) uważał za rzecz bezwzględnie pewną nie tylko zdobycie Warszawy przez armię bolszewicką, ale nawet przestrzegał nas, byśmy nie organizowali żadnej pomocy militarnej na korzyść Polaków...” – Edgar Vincent D’Abernon 1920[54]

Czechosłowacja, wykorzystując trudną sytuację polityczną Polski w latach 1919–1920, zajęła zbrojnie zamieszkałe przez polską większość Zaolzie. Odpowiadając na apel Kominternu, czescy kolejarze 12 maja 1920 roku zatrzymali w Brzecławiu francuskie transporty broni, a 6 lipca ogłosili strajk generalny na linii kolejowej Bogumin–Koszyce[55]. Akcje strajkowe poparł rząd Czechosłowacji, ogłaszając 9 sierpnia 1920 roku ścisłą neutralność w wojnie polsko-sowieckiej. Licząc na upadek Polski, korzystne stosunki z Rosją sowiecką oraz utrzymanie zaanektowanego Zaolzia, 11 sierpnia władze czechosłowackie zablokowały jakikolwiek tranzyt materiałów wojennych z Zachodu (przede wszystkim z Francji) do Polski. Czechosłowacja odmówiła również przepuszczenia przez swe terytorium oferowanego z pomocą dla Polski przez Węgry 30-tysięcznego zgrupowania kawalerii i próbowała zatrzymać w Pradze udającą się do Polski francusko-brytyjską misję wojskowo-polityczną (Maxime WeygandEdgar Vincent D’AbernonMaurice Hankey i in.).

W czasie ofensywy bolszewickiej w lipcu 1920 roku Czechosłowacja zaczęła organizować dywizje ukraińskie, politycznie związane z obozem Jewhena Petruszewycza, wrogo nastawione do Polski, w skład których weszli weterani wojny polsko-ukraińskiej 1918–1919. Sztab pierwszej dywizji mieścił się w Koszycach, drugiej w Mukaczewie. Po załamaniu się ofensywy bolszewickiej, oddziały te pełniły służbę wartowniczą, otrzymując żołd żołnierzy czechosłowackich[56].

Stosunek Republiki Weimarskiej, udział Niemców po stronie bolszewickiej[edytuj | edytuj kod]

Odrzucam pomoc dla Polski, nawet wobec niebezpieczeństwa, że może zostać pochłonięta. Przeciwnie – liczę na to”.
Hans von Seeckt – szef Niemieckiego Sztabu Generalnego w latach 1919–1926[57]

Podobne stanowisko przyjął również rząd Niemiec (25 lipca). W sierpniu 1920 dokerzy niemieccy w Wolnym Mieście Gdańsku – jedynym w powstałej sytuacji połączeniu Rzeczypospolitej ze światem – odmówili rozładunku statków z pomocą dla Polski[r]. Port został w konsekwencji zmilitaryzowany na rozkaz dowódcy wojsk Ententy w Gdańsku, gen. Richarda Hakinga (wbrew stanowisku sprzyjającego Niemcom Komisarza Ligi NarodówReginalda Towera)[s], a w rozładunku uczestniczyli żołnierze brytyjscy, stacjonujący w Gdańsku. W Armii Czerwonej na froncie zachodnim utworzono nawet z niemieckich robotników ochotniczą brygadę strzelców[58].

Rząd niemiecki udzielił pomocy militarnej Armii Czerwonej, sprzedając bolszewikom broń, amunicję, sprzęt wojskowy, dostarczając im ochotników.

Z niemieckich portów wypłynęły okręty załadowane karabinami, ciężkimi karabinami maszynowymi, amunicją, wyposażeniem dla piechoty i kawalerii. Okrętami przewożono rozebrane części samolotów. 30 aeroplanów sprzedała Rosji firma „Steffer i Neumann” z Berlina. Część sprzętu, broni i amunicji była sprzedawana Rosji bolszewickiej za pośrednictwem Litwy oraz rosyjskich i żydowskich kupców. W Niemczech, gdzie przebywało ok. 300 tys. jeńców rosyjskich, organizowano armię rosyjską, której dowództwo powierzono Guczkowowi. Sformowane oddziały rosyjskie stopniowo były transportowane do Rosji bolszewickiej przez Czechosłowację. Oddziały rosyjskie formowane w Prusach Wschodnich przesyłane były do Rosji Sowieckiej przez Litwę i Łotwę. W końcu lipca 1920 roku na wieść o wkroczeniu wojsk bolszewickich na ziemie rdzennie polskie armia niemiecka przygotowywała się do wkroczenia do Wielkopolski, na Śląsk i na Pomorze Gdańskie. Część opinii publicznej w Niemczech była przekonana, że wojska niemieckie wspólnie z Armią Czerwoną ruszą na Francję. Po stronie bolszewików walczyły całe oddziały niemieckie. W ataku Armii Czerwonej na Sierpc uczestniczył oddział kawalerii niemieckiej, liczący około 1 tys. szabel, wyposażony w karabiny maszynowe, działa polowe i tabory. Wojsko Polskie broniące Sierpca zetknęło się z 3 baonami piechoty, liczącymi ok. 2400 żołnierzy, ubranymi w niemieckie mundury wojskowe. Według danych polskiego wywiadu wojskowego w sierpniu 1920 roku w Armii Czerwonej przeciwko Polakom walczyło 20 tys. żołnierzy niemieckich i 80 tys. spartakusowców[59].

W lipcu 1920 roku wysłannicy Lwa Trockiego i Włodzimierza Lenina podjęli z inicjatywy ministra spraw zagranicznych Rzeszy, Waltera Simonsa, rokowania w Berlinie, zapewniając władze niemieckie, że po rozgromieniu Wojska Polskiego Armia Czerwona nie przekroczy granicy niemieckiej z 1914 roku. W wyniku tych rozmów 2 sierpnia uzgodniono przydzielenie reprezentanta rządu niemieckiego do radzieckiej IV Armii Jewgienija Siergiejewa, który miał monitorować rozwój wypadków podczas posuwania się bolszewików w głąb Polski[60]. 13 sierpnia sowiecki dowódca IV Armii przekazał Reichswerze miasto Działdowo, zdobyte przez kawalerię Gaja-Chana, a dzień później gazeta „Prawda” zapowiedziała zwrot Rzeszy niemieckiej utraconych w wyniku I wojny światowej ziem. Z kolei generał niemiecki Erich Ludendorff zaproponował aliantom wystawienie armii, wymierzonej przeciw bolszewikom, ale w zamian za zwrócenie Niemcom przez Polskę Wielkopolski i Pomorza[61].

Plebiscyt na Warmii i Mazurach[edytuj | edytuj kod]
 Osobny artykuł: Plebiscyt na Warmii i Mazurach.

Przewidziany przez traktat wersalski plebiscyt na Warmii i Mazurach odbył się 11 lipca 1920 roku w niezwykle trudnych dla Polski warunkach. Odwrót armii polskiej i ofensywa radziecka wzdłuż granicy z Prusami Wschodnimi, uniemożliwiały rządowi polskiemu aktywny udział w przygotowaniu plebiscytu, a głosujący mieszkańcy Warmii i Mazur odnieśli wrażenie, że dni niepodległej Polski są policzone. Woleli więc głosować za rządami niemieckimi niż za niepewnym losem w zagrożonej bolszewizacją Polsce. Wystąpienie rządu polskiego do mocarstw sprzymierzonych i Konferencji Ambasadorów o odroczenie plebiscytu pozostało bez echa. Głosowanie zakończyło się dla Polski klęską. 12 sierpnia 1920 roku w przededniu rozstrzygającej bitwy o Warszawę Konferencja Ambasadorów uznała dotychczasową granicę Prus Wschodnich, oddając Polsce jedynie niewielki skrawek z 5 wsiami na Mazurach i okolicę Janowa na wschodnim brzegu Wisły[62].

II powstanie śląskie[edytuj | edytuj kod]
 Osobny artykuł: II powstanie śląskie.

W czasie ofensywy radzieckiej na Polskę, gdy Armia Czerwona stała u wrót Warszawy, Niemcy próbowały wykorzystać rozdźwięki pomiędzy Wielką Brytanią i Francją, domagając się rewizji traktatu wersalskiego i przekazania Górnego Śląska bez plebiscytu. Wzmogła się agitacja komunistyczna za oddaniem obszaru plebiscytowego Niemcom, a przeciw przyjazdowi wojsk francuskich na Górny Śląsk. Istniała nieustanna groźba niemieckiej interwencji zbrojnej. W obliczu prowokacji niemieckich Polska Organizacja Wojskowa wydała rozkaz rozpoczęcia powstania w nocy z 19 na 20 sierpnia 1920 roku. Walki, zakończyły się podpisaniem 28 sierpnia umowy w Bytomiu pomiędzy komisariatami polskim i niemieckim o zaniechaniu gwałtów[63].

Stosunek państw Ententy[edytuj | edytuj kod]

 Osobny artykuł: Konferencja w Spa.

Misja Międzysojusznicza do Polski, sierpień 1920. W pierwszym rzędzie od lewej: Edgar Vincent D’AbernonJean Jules Jusserand, gen. Maxime WeygandMaurice Hankey

Rządy Ententy również nie były w stosunku do Polski zbyt przychylne. Na konferencji w Spa premier brytyjski David Lloyd George, nieprzychylnie ustosunkowany do Polaków, przekonany o nieuchronnym zwycięstwie militarnym Armii Czerwonej i korzyściach gospodarczych płynących ze współpracy Wielkiej Brytanii z Rosją Sowiecką[t], na konferencji w Spa wymusił na premierze Rzeczypospolitej Władysławie Grabskim zgodę na przyjęcie tzw. linii Curzona jako linii polsko-sowieckiego zawieszenia broni oraz zgodę na rozstrzygnięcie przez Radę Ambasadorów (bez udziału Polski) podziału Śląska Cieszyńskiego (bez zarządzonego uprzednio plebiscytu), kwestii przynależności państwowej WilnaGalicji Wschodniej, konstytucji Wolnego Miasta Gdańska i traktatu polsko-gdańskiego.

 Osobny artykuł: Linia Curzona.

Grabski, licząc na przepuszczenie zatrzymanych w Czechach transportów broni, wyraził zgodę na te propozycje, jednak Czechosłowacja, mimo deklaracji Edvarda Beneša w Spa, aż do bitwy warszawskiej żadnych transportów do Polski nie przepuściła.

Jednostronne ustępstwa rządu polskiego nie spowodowały faktycznej interwencji mocarstw Ententy na rzecz Polski, zostały jednak w pełni wykorzystane na niekorzyść Polski w kwestiach rozstrzygnięć dotyczących polskiej granicy z Czechosłowacją i statusu Wolnego Miasta Gdańska. Deklaracja podpisana przez Grabskiego w Spa spowodowała w konsekwencji dymisję rządu Grabskiego i powołanie 24 lipca 1920 Rządu Obrony Narodowej z premierem Wincentym Witosem i wicepremierem Ignacym Daszyńskim.

W wyniku konferencji w Spa do Warszawy przybyła Misja Międzysojusznicza. Jej członek gen. Maxime Weygand napisał po spotkaniu z Piłsudskim: „Przez trzy godziny marszałek mówił o sobie, o swych zwycięstwach, o trudnościach wojskowych, o pomocy, którą można by mu przynieść. Nie zrobił na mnie ani na chwilę wrażenia przywódcy, którego ojczyzna jest w niebezpieczeństwie i który zdecydowany jest rozkazywać, narzucać swoją wolę, wymagać. Narzeka na sojuszników, na łączność, na tyły; uważa, że jedynie interwencja wojsk alianckich zapewnić może zbawienie. (...) Brak tu jest stanowczych rozkazów, kontroli, dyscypliny”[64].

Propolska postawa Węgier[edytuj | edytuj kod]

Nie wiemy, co uczyni Koalicja, my musimy być gotowi, aby stanąć po stronie Polski. Los Polski jest naszym losem”.
Węgierskie chrześcijańsko-narodowe pismo „Új Nemzedék” (Nowe pokolenie)

Na tym niekorzystnym dla Polski tle odmiennie od rządów Niemiec i Czechosłowacji zachowały się Węgry, które okazały się jedynym krajem w regionie, oferującym atakowanej przez bolszewików Polsce pomoc militarną w postaci 30 tys. kawalerzystów. Siły te nie zasiliły jednak obrony kraju ze względu na brak zgody rządów Czechosłowacji i Rumunii na przejazd oddziałów węgierskich przez terytoria tych krajów. Czesi nie chcieli nawet przepuścić transportów broni dla polskiego wojska, które Węgrzy postanowili przekazać wojsku polskiemu do walki z komunistami[65]. Ostatecznie dzięki zgodzie Rumunii Węgry dostarczyły do Polski własnym taborem kolejowym „48 milionów pocisków karabinowych typu Mauser, 13 milionów pocisków typu Mannlicher, (…) poważną ilość pocisków artyleryjskich różnych kalibrów, 30 tysięcy karabinów typu Mauser i kilka milionów części zapasowych…”. Dostawy węgierskiej broni i amunicji przybyły na stację w Skierniewicach 12 sierpnia 1920[55].


POSZŁO DWÓCH BRACI NA WOJNĘ

Wojna polsko-bolszewicka odbyła się kosztem potężnego wysiłkiem ze strony społeczeństwa i państwa polskiego. Ale wola walki o utrzymanie niepodległości była ogromna. Setki tysięcy żołnierzy, zarówno tych z poboru, jak i ochotników wyruszyło na front. Pośród nich byli również mieszkańcy Woli Grzymalinej. Zapewne było ich więcej, ale na chwilę obecną wiemy o dwóch. Feliks Frukacz i Adam Frukacz, to dwóch braci, z których jeden oddał życie za Ojczyznę walcząc z Bolszewikami w roku 1920. Adam Frukacz był szeregowym 19-go pułku piechoty. Walczył na froncie galicyjskim. Poległ w dniu 12 października 1920 r. w miejscowości Stronibaby nad Bugiem.



pl.wikipedia.org/wiki/Stronibaby

Feliks Frukacz brał udział w wyprawie na Kijów. Wojnę szczęśliwie przeżył i powrócił do swojego domu w Woli Grzymaliej. Dożył sędziwego wieku, po naszym wysiedleniu mieszkał jeszcze przez 9 lat w Bełchatowie, gdzie zmarł w 1993 roku w wieku 96 lat.



Podobno idąc na wojnę z bolszewikami Adam Frukacz był pełen obaw. Tak, jakby przeczuwał, że do swojego domu w Woli Grzymalinej już nie wróci, natomiast jego brat Feliks niczym się nie przejmował. 

Zapewne mieszkańcy Woli Grzymalinej pamiętają Feliksa Frukacza jako sympatycznego starszego pana. Wówczas nie miałem pojęcia o tym, że walczył przeciw bolszewikom w 1920 r.


Na górnej fotografii widać dom, w którym mieszkał Feliks Frukacz aż do naszego wysiedlenia w 1984 roku

 W komunistycznych czasach nie wolno było mówić o wojnie polsko-bolszewickiej. Tak, jakby tej wojny nie było. W szkołach podręczniki do historii nie wspominały o tym nawet jednym słowem. Pamięć o bohaterach tamtych czasów miała być całkowicie wymazana ze świadomości polskiego społeczeństwa. Niektórzy uczestnicy wojny 1920 roku nie mogli mówić o niej nawet w najbliższej rodzinie. Bo ktoś się wygada i będą kłopoty. Mogła pojawić się w domu milicja obywatelska albo służba bezpieczeństwa i prześladować całe rodziny za samo wspomnienie o wojnie polsko-bolszewickiej. Dzisiaj są inne czasy. Pamięć o naszych bohaterach jest naszym moralnym obowiązkiem. Niechaj więc to skromne wspomnienie na naszym blogu o Adamie Frukaczu i Feliksie Frukaczu będzie hołdem złożonym dla Nich samych oraz dla wszystkich żołnierzy walczących przeciw bolszewikom w 1920 roku.

Jarek

jarczeslaw@tlen.pl

Ps. Rysunki wykonał Tadeusz Kurowski



Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Młócenie zboża