Wspomnienie z najmłodszych lat
Miałam wtedy około 3 lat obraz ten jest w pamięci do obecnej chwili, było czerwcowe popołudnie wyszła nieduża chmura i piorun uderzył w zabudowanie sąsiada. W tedy nie było straży pożarnej na każde zawołanie sami sąsiedzi musieli gasić pożar czyli kto żyw brał z domu wiadra i szedł gasić. Jena osoba czerpała wodę z studni lano do wiaderek a następnie osoby ustawione w szpaler podawały wiadra i polewano ogień. Ale za czym zaczęto akcję gaśniczą musiał być wyprowadzony żywy inwentarz żeby nie ucierpiał natomiast gospodyni musiała wynieś z domu najceniejsze żeczy, były to przeważnie pierzyny oraz dokumenty.
Jaką ja wtedy rolę odegrałam była u nas kuzynka z Łodzi starsza od nas więc powsadzała nas na strych żebyśmy nie zeszli odstawiła drabinę, choć to był dom drewniany kryty słomą. A poszła gapić się na pożar. Obraz ten jest w mej pamięci widziałam wtedy jako małe dziecko moment uderzenia pioruna i kłęby dymu i ognia.
Komentarze
Prześlij komentarz