Wola Grzymalina na wesoło

 

Opowiadał mi pewien mieszkaniec Woli Grzymalinej, którego wszyscy doskonale znają śmieszną historię z dawnych czasów, a właściwie dwie.

Historia 1

Zbliżały się Święta Bożego Narodzenia, więc należało postarać się o choinkę. Wprawdzie każdy gospodarz w Woli Grzymalinej miał swój kawałek lasu, ale nie każdy miał w swoim lesie młode świerki albo jodły, które można by było wykorzystać na choinkę. W tej sytuacji, aby zdobyć choinkę należało się udać do państwowego lasu, którego były w okolicy całe połacie i zdobyć choinkę w taki sposób aby leśniczy nie zauważył. Wybrał się więc mój Rozmówca  wraz z dwoma kolegami w stronę Rogowca do lasu, w okolice, gdzie obecnie mieści się firma Sempertrans (dawniej Stomil). Kiedy zbliżali się do miejsca, gdzie mieli wcześniej upatrzone piękne choinki, usłyszeli   charakterystyczny odgłos ścinanego  drzewa siekierą. Po prostu ktoś był w tym miejscu wcześniej i próbował sprzątnąć im sprzed nosa choinki. Zaczaili się więc za krzakami i gdy byli już w odległości kilku metrów, jeden z nich krzyknął: „sierżancie, spuszczać psy”. Towarzysze, którzy ścinali choinki pierzchnęli ze strachu w okamgnieniu myśląc, że milicyjne psy ich gnają, a samozwańczy „sierżant” miał gotową, świeżo ściętą choinkę, którą zarzucił na plecy i zabrał do domu. Do dzisiaj nie wiadomo kim byli pierwotni amatorzy choinek, czy byli to mieszkańcy Woli Grzymalinej czy może Rogowca, Stawku, Janowa albo innej okolicznej miejscowości. A kto wie, może ten, który ściął choinkę siekierą  czyta tego bloga i po czterdziestu kilku latach dowie się jakiż to „sierżant” ganiał go po lesie.

Historia 2

Było w Woli Grzymalinej pewne małżeństwo, gdzie mąż lubił sobie wypić, ale żona nie pozwalała i pilnowała na każdym kroku. Kiedy Gospodyni była w sklepie, zakupiła butelkę spirytusu. Pewnie się przyda. Może trzeba będzie jakieś skaleczenie zdezynfekować albo zrobić miksturę z orzecha włoskiego na bóle żołądka. Gospodarza bardzo kusiło aby skosztować spirytusu. Wymyślił więc sobie tylko znany sposób aby bezobjawowo dobrać się do zawartości butelki. Za każdym razem gdy odcedził odrobinę spirytusu, to dla niepoznaki w to miejsce dolewał wody. Po czasie wody było w butelce dużo a spirytusu mało. Przychodzi pewnego razu Gospodyni i mówi:

- Weź no mi Władek plecy posmaruj spirytusem, bo mnie dzisiaj w kościach łamie.

Mąż jako że był dobrego serca nie odmówił i zaraz wziął się za robotę. Skorzystał przy tym z okazji i jeszcze sobie łyknął kwaterkę po czym  ponownie dolał wody. Podczas zabiegu smarowania pleców Gospodyni mówi do męża:

- Oj Władek, ale mnie fajnie ten spirytus grzeje

A Gospodarz na to:

- Żebyś ty wiedziała Mania jak mnie fajnie grzeje

              - IMIONA BOHATERÓW ZOSTAŁY ZMIENIONE-

Jarek

jarczeslaw@tlen.pl

Komentarze

  1. Były to piękne czasy kiedy ludzie mieli czas dla siebie i takich różnych historii było bardzo dużo, częste spotkania dawały okazję do przekazywania pięknych opowiadań, które stanowią teraz historię. Teraz człowiek dla człowieka nie ma czasu by się zatrzymać i wysłuchać tą drugą osobę, czas zabiera nam telewizja i komputer. H.B

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Młócenie zboża