Tomasz Ględa - historia prawdziwa
Szkice o
parafii w Woli Grzymalinej Szkic 2
Budując swój wywód przodków zaczynałem
poszukiwania od dziadków, których wiek znałem. Odnajdywałem w metrykach
parafii, w których się urodzili ich akty urodzenia. Tam znajdywałem dane o
rodzicach dziadków i wieku tychże rodziców w momencie urodzenia się moich
antenatów.
Następny krok, to badanie aktów małżeństwa w
przedziale czasowym od roku, w którym pradziadek ukończył 18 lat i od roku, w
którym prababka skończyła lat 16. Górną granicę poszukiwań stanowił rok
poprzedzający urodziny dziadka lub babci. Skąd lata początkowe przyjęte do
poszukiwań – taka była dolna granica wieku młodzieńca i panny umożliwiająca
zawarcie ślubu w XIX wieku i wcześniej. Oczywiście w aktach zdarzały się błędy,
więc należało przeglądać również akty o rok do trzech lat wcześniej od
przyjętych ram czasowych.
Dzięki
temu znajdowałem akt małżeństwa pradziadków, który zawierał dalsze informacje
przydatne do poszukiwań prapradziadków. A mianowicie imiona rodziców
młodożeńców i nazwiska panieńskie ich matek, ich wiek w dniu ślubu oraz co
równie ważne – miejsca narodzenia pana młodego i jego narzeczonej.
Uzbrojony
w tą wiedzę mogłem szukać w metrykach właściwej parafii dalszych dokumentów
dotyczących moich przodków w kolejnych pokoleniach. W badanym okresie nie było
przecież jednej bazy urodzeń, ślubów czy zgonów. Bez znajomości parafii, w
której urodzenie, ślub czy zgon miał miejsce, nie było możliwości odnalezienia
przodków (do dziś większość parafii, z których pochodzili moi przodkowie nie
jest zinwentaryzowana w żadnej z internetowych baz danych, np. genotece).
I
tak pokolenie po pokoleniu można badać, do czasu, gdy braknie materiału
źródłowego w postaci metryk.
Dzięki
takim badaniom dowiedziałem się o swoim praprapradziadku Tomaszu Ględzie
(Glendzie). Człowieku, który przez wiele lat przysparzał mi problemów, gdyż nie
mogłem odnaleźć jego aktu urodzenia ani aktu zgonu. Człowieku, które całe swoje
długie życie wędrował w poszukiwaniu swojego miejsca na ziemi. Który żył w
czasach, gdy podobni jemu ludzie nieposiadający własnej ziemi, musieli szukać
pracy dla siebie, aby móc wyżywić swoje rodziny. Którzy w związku z tym często
zmieniali miejsce zamieszkania.
O
tym, że wśród moich przodków są Ględowie, nikt już współcześnie w rodzinie nie
pamiętał.
Tomasza
znalazłem w aktu ślubu jego córki Marianny z Szymonem Szczęsnym, którzy pobrali
się w kościele Łękińsku w 1880 r. Marianna urodziła się w Woli Wydrzynej w
parafii Sulmierzyce, więc tam zacząłem szukać dalszych informacji o
Tomaszu.
Tomasz
urodził się w 1829 r. w Piekarach, wsi należącej do parafii Sulmierzyce. Był
drugim synem i szóstym dzieckiem Wojciecha Ględy i Antoniny Urbaniak. Po nim
urodził się jeszcze jego jeden brat.
Wojciech
Ględa nie pochodził z Piekar. Przywędrował do nich nie wiadomo skąd. Poślubił w
1814 r. Antoninę, która wówczas mieszkała z bratem, gdyż jej rodzice już nie
żyli. Wojciech zmarł w 1837 r., Antonina przeżyła go o 35 lat, gdyż zmarła
dopiero w 1872 r. Nie wyszła jednak ponownie za mąż.
Ich
dzieci pożeniły się w większości z przedstawicielami rodzin zasiedziałych w
okolicznych wsiach. Nazwisko Ględa znika z parafii Sulmierzyce na przełomie lat
60 i 70 XIX wieku, widocznie synowi i wnukowie Wojciecha i Antoniny, opuścili
teren parafii Sulmierzyce.
Tomasz
w 1857 r. poślubił Mariannę Kubis, która urodziła się w Chabielicach, ale za
pracą przywędrowała do Woli Wydrzynej. Mieszkali w Woli, tam pracowali. Nie
mieli chyba własnej ziemi.
Przez
20 lat małżeństwa doczekali się trzech córek, z których jedna zmarła w
dzieciństwie. Pozostałe córki znalazły sobie mężów w Łękińsku – Marianna wyszła
za mąż za Szymona Szczęsnego a Antonina za Wojciecha Dąbrowskiego.
Tomasz
Ględa po śmierci żony również przybył do Łękińska. W 1878 r. poślubił wdowę po
Wojciechu Misiaku, Elżbietę z Muskałów. Doczekali się jednej córki.
Gdy
w 1895 r. zmarła Elżbieta, Tomasz musiał opuścić Łękińsko, gdyż gospodarstwo
przejął jego pasierb, Józef Misiak.
Tomasz
zamieszał w pustkowiu Opalanki, koło Sulmierzyc. Jak tam trafił i co tam robił
– nie wiem. W każdym razie mieszkał tam, gdy jego najmłodsza córka, Józefa w
1896 r. poślubiła Józefa Pazerę z Parchlin, koło Chabielic. Tomasz czas
mieszkał z córką i jej rodziną. Tam też zmarł 13 maja 1919 r., a więc już w II
Rzeczypospolitej. Zapewne został pochowany na cmentarzu w Sulmierzycach.
Tomasz przeżył prawie 80 lat, nie przejął po
rodzicach gospodarstwa i musiał pracować najemnie. Przez kilkanaście lat żył w
Łękińsku, gospodarząc na ziemi drugiej żony i jej synów. Potem znów musiał
szukać pracy. Życie miał zapewne typowe dla bezrolnego chłopa z XIX wieku,
pełne trudów i znoju.
Nic
więcej o nim nie wiem.
OPRACOWAŁ DARIUSZ GARNCAREK
Komentarze
Prześlij komentarz