Wola Grzymalina - odwiedziny po czterech dekadach
Jest taki piękny serial telewizyjny w reżyserii Jana Łomnickiego pt. „Dom”. Jednym z bohaterów 20-tego odcinka tego serialu jest pochodzący z Lwowa Szczepan Pocięgło, który w przeszłości był Sybirakiem a podczas wojny przeszedł szlak bojowy z armią generała Andersa, więc po wojnie nie mógł wrócić do Polski a tym bardziej do swojego ukochanego Lwowa, który wtedy znajdował się już poza granicami Polski. Więc pozostał na emigracji i zamieszkał w Londynie. W latach 70-tych Szczepan postanowił odwiedzić rodzinę w Warszawie. Ale prosto z lotniska nie pojechał na adres, gdzie mieszkała jego bratowa, tylko zamówił taksówkę i kazał zawieść się do ówczesnej granicy z ZSRR aby znaleźć się jak najbliżej Lwowa. Niezwykle wzruszony popatrzył przez chwilę w stronę Lwowa, powdychał powietrza i wrócił do samochodu. A taksówkarz mówi do niego:
- no i co, czy to wszystko? To nam było po to taki szmat drogi jechać?
- luftu się nachapać- mówi Szczepan- takiego luftu jak we Lwowie, to na całym świecie nie ma.
Ta historia przypomniała mi się teraz, gdy mieliśmy okazję po czterech dekadach powdychać wolskiego luftu. W dniu wczorajszym o godz. 15.00 przy kopalnianym biurowcu Pentagon wsiedliśmy do osinobusa, który zawiózł nas na teren Woli Grzymalinej.
Dokładnie w tym miejscu gdzie widać krzyż była kapliczka na rozstaju dróg z których jedna prowadziła na Modzrzewce a druga do Kucowa. Po prawej stronie, za plecami Jurka Frukacza był dom rodziny Kaszewskich, po lewej stronie, za plecami Łukasza Gościńskiego była droga w kierunku szkoły i nadleśnictwa. Przy tej kapliczce, która tu się znajdowała rosły potężne topole.To samo miejsce przed wysiedleniem. Kapliczka była kilka metrów po prawej stronie. Widać tu topole, które rosły tuż obok kapliczki
Kilka osób z naszej grupy poszło w kierunku, gdzie dawniej była kuźnia. A więc szliśmy dokładnie w miejscu, gdzie była nasza szeroka droga jak na poniższych fotografiach
Widok od kapliczki na drogę w stronę kuźni a dalej do szkoły i nadleśnictwa
Kawałek dalej, po lewej stronie był dom gdzie mieszkał z rodziną kowal Stanisław Alama
Kuźnia właśnie szuka sobie nowego miejsca tuż przed wysiedleniem. Te dwa ciągniki nie dawały rady przeciągnąć ją do Łękińska, dopiero potężny Ursus poradził sobie z transportem
Ta sama droga kawałek dalej
Zatrzymaliśmy się obok kuźni. Dalej już jest skarpa góry z popiołami.
Widok od drugiej strony. Po lewej stronie, nieco z tyłu była szkoła. Na dalszym planie, po prawej stronie widać wielkie topole. Tam była kapliczka i miejsce od którego wczoraj rozpoczęliśmy spacer po Woli Grzymalinej
A tutaj mamy przy tej samej kapliczce( była po prawej stronie, nie widać jej na fotografii) drogę w kierunku Kucowa i Kleszczowa
To samo miejsce za naszymi plecami w dniu wczorajszym. Byli z nami Państwo Marta (w środku) i Paweł (po prawej) Tomczokowie z Uniwersytetu Śląskiego
Dziwne ,a może nawet wzruszające stanąć na miejscu gdzie kiedyś była nasza wioska.Teraz piasek i różne drzewa.Poraz drugi nie nie miałabym odwagi.
OdpowiedzUsuń