Wola Grzymalina - domy pod strzechą - prąd elektryczny tylko do oświetlenia - walka ze stereotypami
Przed kilkoma dniami w internecie pojawił się wywiad z Dyrektorem Kopalni Bełchatów w latach 1975-1990 Stanisławem Drozdowskim.
Pan Dyrektor zgodnie z prawdą opowiadał o tym jakie były trudności związane z początkami budowy kopalni, o radości i dumie z wydobycia pierwszej tony węgla, o tym jak bardzo Bełchatów w tym czasie się rozwinął, jak tysiące ludzi znajdowało zatrudnienie itp. To wszystko prawda. Moje wątpliwości budzi jednak fakt, w jaki sposób Pan Dyrektor wyraził się o wioskach, które kopalnia zastała na drodze wydobycia węgla. Oto cytat:
W miejscu, gdzie miała powstać kopalnia były domy pod słomą, drogi gruntowe były nieutwardzone, a energia elektryczna służyła tylko do oświetlenia, a nie do jakichś większych działań.
Z perspektywy człowieka, który mieszkał w Woli Grzymalinej, czyli wioski na której powstała kopalnia mogę stwierdzić, że to wszystko nieprawda. W Woli Grzymalinej były 64 domy, z których pokrytych słomą naliczyłem bodajże 4 (może 5) i to nie wszystkie zamieszkałe. A ponad 90% domów w Woli było wybudowane z czerwonej cegły własnej produkcji i pokryte były dachami z papy. W tamtym czasie Wola Grzymalina prezentowała się bardzo przyzwoicie, była wioską schludną i zadbaną. W roku 1918 większość zabudowań w Woli Grzymalinej zniszczył pożar. Mieszkańcy Woli siłą rzeczy zostali zmuszeni do odbudowy swoich domów. Ale dzięki temu, doszli do takiej wprawy, że domy potrafili budować we własnym zakresie. Jeden potrafił wypalać cegłę, inny budować mury, ktoś inny robił okna, podłogi albo dachy, bo tartak był na miejscu, stolarz i cieśla również był miejscowy nie wspominając o kowalu, rymarzu, zdunie itp. Wioski podlegające wysiedleniu przez kopalnie nie były w niczym gorsze od innych wiosek na terenie całej Polski. Kolejny nietrafiony argument, że
drogi gruntowe były nieutwardzone .
Przez dużą część naszej wioski przebiegała droga asfaltowa, gdzie poruszały się m.in. autobusy na trasie Bełchatów-Radomsko. Tą drogą zawoził nas, dzieci szkolne autobus do szkoły w Łękińsku. Maleńki fragment tej drogi zachował się do dnia dzisiejszego.
Pozostałe drogi w naszej wiosce były na tyle dobrze utrzymane aby można było nimi swobodnie dojechać do pól, łąk, lasów i sąsiednich miejscowości furmankami na gumowych kołach albo ciągnikami, samochodami, motocyklami, motorowerami, rowerami lub na piechotę. Faktem jest, że w późniejszym czasie drogo były w tragicznym stanie. Ale to już za sprawą pojazdów kopalnianych, które jeździły we wszystkich kierunkach i niszczyły nasze drogi. Pojazdy ciężarowe, typu Star, Jelcz, Ził, Tatra, Steyr, Kraz, Kamaz, Berliet oraz sprzęt ciężki jak spycharki, zgarniarki, ładowarki, koparki, żurawie. Wszystko to powodowało taką degradację dróg, że nie można było do przystanku autobusowego dojść tak, aby po drodze butów w błocie nie pogubić. I to dosłownie. Zdarzało się często, że idąc na przystanek omijało się główną drogę i szło się tzw. ogrodami, czyli z tyłu posesji, za stodołami sąsiadów. A z drogi asfaltowej do Łękińska pozostały jedynie strzępy.
Całkowicie nietrafionym argumentem Pana Dyrektora jest również to, że
energia elektryczna służyła tylko do oświetlenia, a nie do jakichś większych działań.
Nieprawda. Oto przykłady: w moim rodzinnym gospodarstwie były różne urządzenia elektryczne i na różne sposoby się z nich korzystało. Była piła do cięcia drewna napędzana silnikiem elektrycznym czyli tzw. krajzega.
fotografia poglądowa
W tamtym czasie takiej piły nie kupowało się w sklepie. Należało ją wyprodukować samemu z rurek i kątowników. A do tego potrzebna była spawarka. U nas spawarki nie było ale miał ją sąsiad, który potrafił spawać i na którego można było liczyć w potrzebie. Kolejnym urządzeniem w naszym gospodarstwie była sieczkarnia napędzana silnikiem elektrycznym.
fotografia poglądowa
Ponadto było w naszej wiosce przynajmniej kilku fachowców tzw. „złotych rączek”, którzy potrafili we własnym zakresie zbudować ciągnik-samoróbkę. Do tego niezbędne były przynajmniej podstawowe narzędzia napędzane prądem elektrycznym, jak spawarka, szlifierka, wiertarka itp. Gospodynie natomiast korzystały z maszyn do szycia, prodiży do wypieku ciast czy też żelazek. Telewizory i radia również były w każdym domu.
prodiż
To wszystko urządzenia elektryczne. Gdyby tak rzeczywiście było, że z prądu korzystało się tylko do oświetlenia, to gniazdka elektryczne w ścianach domów i garaży nie były by w ogóle potrzebne. A w każdym domu gniazdka były i wszyscy korzystali z nich według potrzeb.
Każdy z nas zdaje sobie sprawę z tego, jakim dobrodziejstwem była dla nas możliwość korzystania z beneficjów związanych z zatrudnienia się w naszej kopalni lub elektrowni. Ale zapewne długo jeszcze będziemy walczyć z takimi stereotypami, jakobyśmy byli ludźmi wywodzącymi się spod strzechy i dopiero z czasem nastania kopalni dotarło do nas odrobinę oświecenia i cywilizacji. Tego typu mity nadal krążą w przestrzeni publicznej i należy je zwalczać.
Nie tak wyglądała typowa zabudowa dla Woli Grzymalinej.
Typową zabudową dla Woli można zobaczyć na fotografiach poniżej
Jarek
jarczeslaw@tlen.pl
W 1975 roku już nie było strzech ,bo był nakaz gminy na wymianę pokrycia dachów.
OdpowiedzUsuńZosia