Wola Grzymalina - odwiedziny po czterech dekadach
Jest taki piękny serial telewizyjny w reżyserii Jana Łomnickiego pt. „Dom”. Jednym z bohaterów 20-tego odcinka tego serialu jest pochodzący z Lwowa Szczepan Pocięgło, który w przeszłości był Sybirakiem a podczas wojny przeszedł szlak bojowy z armią generała Andersa, więc po wojnie nie mógł wrócić do Polski a tym bardziej do swojego ukochanego Lwowa, który wtedy znajdował się już poza granicami Polski. Więc pozostał na emigracji i zamieszkał w Londynie. W latach 70-tych Szczepan postanowił odwiedzić rodzinę w Warszawie. Ale prosto z lotniska nie pojechał na adres, gdzie mieszkała jego bratowa, tylko zamówił taksówkę i kazał zawieść się do ówczesnej granicy z ZSRR aby znaleźć się jak najbliżej Lwowa. Niezwykle wzruszony popatrzył przez chwilę w stronę Lwowa, powdychał powietrza i wrócił do samochodu. A taksówkarz mówi do niego: - no i co, czy to wszystko? To nam było po to taki szmat drogi jechać? - luftu się nachapać- mówi Szczepan- takiego luftu jak we Lwowie, to na całym świec...



























Rok 1918 to był bardzo trudny czas dla Woli Grzymalinej. Z jednej strony zapewne ogromna radość z faktu odzyskania niepodległości i uwolnienia się spod jarzma zaborców. Niestety, kilka miesięcy wcześniej, a dokładnie 4 marca 1918 roku w wyniku pożaru spłonęła większość domów i zabudowań gospodarczych Woli Grzymalinej. Tak ogromne nieszczęście zdarzyło się w fatalnym czasie. Można przypuszczać, że właściciele spalonych posesji nie mogli za bardzo liczyć na pomoc ze strony władz. Władze zaborcze zapewne latem 1918 roku miały świadomość z faktu, że ich czas się kończy i za kilka miesięcy będą musiały opuścić terytorium Polski, więc pewnie niewiele obchodził ich los mieszkańców. Natomiast nowe władze Niepodległego Państwa Polskiego jeszcze się nie ukształtowały. W dniu wyzwolenia 11 listopada 1918 roku właśnie nadchodziła zima i właściciele spalonych posesji musieli zadbać o jakieś schronienie. Niewiele wiemy o tym jak sobie poradzili, podobno niektórym mieszkańcom pomocy udzielił miejscowy dziedzic. Może w przyszłości uda nam się zebrać więcej informacji na ten temat, może ktoś pamięta z opowieści co się działo z mieszkańcami Woli, którzy stracili w pożarze domy. Znakomity temat do dyskusji.
OdpowiedzUsuńJarek